o7.11.2o12 Czarne bluzgi.
 

Ostatnio aktualizacje rzadziej, bo od 7 do po 17 w robocie przebywam i nie ma możliwości, coby usiąść i dłużej pobazgrać. Ale niebawem coś się pomyśli. Ksiądz powyżej jest efektem owocnego spotkania towarzyskiego powiatu zielonogórskiego z powiatem żagańskim. Cała niedziela nieskalana żadną pożyteczną czynnością czy sensowną myślą. Cudnie.

Nie ma co pisać, to możebymy co posłuchaly? No to będzie estońskie J.M.K.E. z kawałkiem Monument. To taka kapela, co to jeszcze za Sojuza powstała a teraz to ponoć jeden z najpopularniejszych estońskich zespołów. Nie wiem, w Estonii nie bywam.

 

 

19.1o.2o12 Pawełek.
 

Ebonit był wyciągnięty z najdalszych czeluści mojego wnętrza czaszki a pierwotnie utrwalony na kartach Kajeta.

A Pawełek? Pawełek jest tru w każdej sytuacji.

Uchu da radość jeden z kawałków Big Cyca, czyli Strzeż się tych palantów. Big Cyca to uwielbiam właśnie do tej płyty, czyli Golonka, flaki i inne przysmaki. Bo po niej to już była i Makumba i ogólny zjazd w dół ku straszliwej chujowości. Niemniej jednak jest to zacna kapela a kawałek ów jest jednym z moich ulubionych z ich repertuaru, psze państwa.

"Jestem członkiem partii prawicowej - mam garnitur, teczkę i poglądy! Nasze społeczeństwo nie jest całkiem zdrowe - anarchiści, Żydzi, wielbłądy (...)"

 

 

14.1o.2o12 Ebonit.
 

Z najdalszych zakamarków mojego przepalonego łbu.

A co gorsza: to było, psze państwa, naprawdę.

Uuu...

A w ucho gwałtownie wejdzie pan Budzyński z grupą instrumentalno - wokalną o nazwie Siekiera w utworze "Idzie wojna". Naukowcy radzieccy odkryli, że utwór ten jest na szczycie listy kompozycji niewskazanych w stanie uhahania. Coś w tym jest...

 

 

o8.1o.2o12 Cymański, Gliński i klaun Bobo.
 

     Przez chwilę i ja się zastanawiałem, czy aby nie zanurzyć się w alternatywna rzeczywistość i nie zostać kandydatem na premiera.

     Idąc śladem bazarowych kaset zakupów, dziś Psy Wojny w szlagierze "Szpaner". Kasetę ("Demokracja") posiadam w dalszym ciągu, jednakoż lekko uszkodzoną - potomek mój bawiąc się radiem, przez przypadek nagrał mi na część piosenki kawałek Trójkowych Za a nawet przeciw. Miłosierny jestem i dziecka gruzem nie przykryłem. Taki tam, czarny humor. Komu ja pożyczałem kiedyś te kasety, że ich już nie mam? Miałem Zielone Żabki, chyba Sedes, jakiegoś Defekta plus mnóstwo innych przegrywanych. Ach, kiedyś to się grało...  Enjoy!

 

 

o5.1o.2o12 Kancelaria Szatana, czyli wariacje przedwoodstockowe.
 

     Chwile to były bezcenne. Kilka woodstockowych dni byłem samozwańczym sekretarzem Szatana. Nieważne zresztą... A tak w ogóle, to muszę sobie kogoś do rysowania znaleźć. Tylko że ja ciężki we współpracy jestem, toteż to musiałby być taki co to opierdoli jak trzeba, ale niezbyt nachalnie bo nerwowy jestem. 

     W ucho wejdzie stary, dobry Big Cyc. Z czasów kiedy byli jedna z najlepszych kapel punkowych w Polsce. Z czasów, kiedy kupowałem ichne kasety na bazarze za ciężko zarobione pieniądze... Znaczy się dostane od babci. Jej, ile ja złotówek wydałem na kasety. Do tej pory z polskiego gitarowego rzępolenia to ostały mi się tylko pierwsze Big Cyce właśnie i "Demokracja" Psów Wojny. No ale właśnie do Big Cyca wracając. Wielka szkoda, że od płyty "Z gitarą wśród zwierząt" zrobiło się to to takie rock-o-polo. No dobra, ja juz nie jęczę, poniżej "Chrześcijańscy kanibale", psze państwa.

 

 

o1.1o.2o12 Polska misja na Marsa, czyli Cietrzew - 1 nadaje.
 

     Cietrzew-1. Przegenialny pseudonim/supertajny kryptonim. Zrodzone na tegorocznym Woodstocku a propos... no nie pamiętam czego, ale od tamtej pory w zasadzie każde genialne przedsięwzięcie ma ten oto kryptonim. Był jeszcze jeden kadr, z ucałowaniem ziemi marsjańskiej ale strasznie to to pokraczne wyszło. Toteż ulitowałem się i nie katuję tym widokiem.      Właśnie dzień przed wyjazdem na Woodstock w pewnym mieszkaniu na zielonogórskiej tzw. Heroinstrasse, popełniony został pewien komiks, który wrzucony będzie tu niebawem. Jednoplanszówka, i tu taki urywek tejże specyficznej rzeczy. To raz... A nie, to już chyba dwa. No to teraz trzy. Wychodząc naprzeciw nurtujących ludzkość pytań na temat okoliczności tworzenia pasztetowych komiksów, tu zaraz obok daję takie jednoobrazkowe FAQ.

Z aktualizacjami ruszymy z kopyta, w sensie powinny być w miarę często. No chyba że na roboty do Czech czy tam innej Anglii wyjadę to może być pewien problem. O ile spakowanie laptopa to żadna przeszkoda, to już ciągnie po Jewropie tabletu XXL a tym bardziej skanera może stanowić pewien problem. Ale to pieśń przyszłości. 

A jakimże to utworem muzycznym będziemy się raczyć w tejże aktualizacji? Będzie to Talking Horse Melvins. Takie tam, granie z rejonów grungedajnych, czyli stanu Waszyngton. Jak to jest, że w przeciągu kilku lat takie zadupie wniosło do muzyki Nirvanę, Alice in Chains, Mudhoney i kilka innych, a my w tym śmiesznym kraju nie możemy zrobić niczego oryginalnego rozpoznawalnego na świecie? I chodzi mi o muzykę, a nie jakiś jazz czy inne folkomutacje. No nawet Węgrzy mieli Omegę i absolutnie genialny kawałek Gyöngyhajú lány. Węgrzy, rozumiecie? Węgrzy. Z ichnym niezrozumiałym dla nikogo językiem. Mniejsza o to. Poniżej straszliwie krzywy teledysk. Enjoy!

 

 

 

26.o9.2o12 Szczęście.
 

Pewnie to gwałt dla oczu, ale uwielbiam takie bazgry. Ja w ogóle mam takie rysunkowe ADHD - nie mogę się dłużej skupić nad jednym rysunkiem. Cyk, cyk, mach mach - i musi wyjść. A jak nie - dies irae przy biurku, brakuje tylko gromów za oknem. Jak mam "wspomagatory weny" - ładnie nazwane, nie? - to mogę, panie, siedzieć i siedzieć nad jednym komiksem nieograniczoną ilość czasu. Tyle, że mi się włącza tedy tryb dygresja maksimum i oprócz rzeczonego komiksu, we łbie siedzą mi pomysły na inne. No i tak sobie ten mój kajet rośnie.

Jeśli ktoś akuratnie z Żagania i okolic, to w dalszym ciągu można mnie pooglądać/poczytać w takiej jednej gazecie na literkę "D". Niestety, od lipca gazeta na literkę "D" nie wywiązuje się ze zobowiązań finansowych względem mojej skromnej osoby, w związku z czym w tym tygodniu wstrząsającego komiksu z cyklu "Pasztet Rysuje" na jej łamach nie uraczymy.

W ucho wejdzie i pogila OWK w utworze instrumentalno - wokalnym "Antysocjal". Enjoy.

 

 

o6.o9.2o12 Zgodne małżeństwo.
 

Nic ciekawego, jak kto z powiatu żagańskiego niech zakupi sobie Donosiciela, to tam sobie zobaczy moje na papierze. Tzn., nie takie jak tu na stronie, bo to raczej by nie przeszło... Chociaż?

Tera klasyka bedzie. Już w przyszły piątek na dniach Żagania będę szalał pod sceną na KSU. Ta je, KSU zawita w Żaganiu. Impreza nazywa się Jarmark Michała, czyli dni Żagania właśnie. Trzy dni imprezy... W ogólniaku to to była atrakcja jeszcze, bo to się piwska można było opić, z ludźmi posiedzieć, oscypki... Teraz tez to mniej więcej tak samo wygląda, ale już stary jestem więc mi nie wypada niby. No i właśnie raz na parę lat trafią się naprawdę klawe koncerty - był i Kult, T.Love, Myslovitz, Pogodno... Przeważnie jakieś ciulstwo i chujstwo drze japy ze sceny ku uciesze pijanej publiki to i nawet nie ma sensu zbliżać się w okolice sceny. No ale w tym roku Miłosiernie Nam Panujący się postarał. Enjoy!

 

 

o1.o9.2o12 Gesslerowa.
 

Naoglądałem się Kuchennych rewolucji i musze odreagować. W ogóle, wyzwaniem tysiąclecia byłoby zobaczyć Gesslerową na gastrofazie, wpieprzająca makaron z ketchupem i zachwycającą się najtańszym paprykarzem. - Łokurwachopaki! Alezajebiste! Z czegotorobicie? Ojapierdolejapierdole, jakietodobre om nom nom nom!.

W dalszym ciągu robię komiksy do takiej jednej gazety, może kiedyś zobaczę za nie pieniądze - kto wie? Pół Żagania wykupię i mi jeszcze na piwo zostanie.

Było lato, był aktualizacyjny kryzys. Walenie leżą, trochę pasków zaczętych, pomysłów dużo (oj, będę musiał pomyśleć nad większym kajetem). Tyle. Wi pan, panie - nuda, nuda...

W ucho wejdzie radzieckie granie, zespół Kino. Mama Anarchija tytuł ma ów kawałek. Przypomniany i odświeżony na płycie R.U.T.A. - Na wschód. Pierwsza płyta - super sprawa, Pieśń o Jakubie Szeli czy Związali mnie w powróz - genialne kawałki. Na drugim wydawnictwie pieśni z za wschodniej granicy. Nie jestem jeszcze do niej przekonany. Mama Anarchija też jest, ale w wersji nie tak fajnej jak ta poniżej. Enjoy!

 

 

21.o7.2o12 Producenckie.
 

Totalny spontan, Kyrieelejson, jak mi się on podoba. Nic więcej nie piszę, bo... A nie, moment, zaraz... Kupujcie tego, no - Donosiciela. Paski moje tam, i tak w ogóle...

 Co za genialny kawałek - w ogóle, cała kapela! Starzy Singers, znani głównie z projektu Starzy Sida -  czyli Patyczka z prądem, tak w skrócie. Ale otóż, psze państwa, Starzy Singers, są kapitalną kapelą - niby wicie, taki brudny rock, co to modny na zachodzie A oni? A oni tak se plumkają już dobrych parę lat.

 

15.o7.2o12 Najbardziej na Euro...
 

Ok, aktualizacje powinny być już znowu regularne - ostatnio byłem poza swoim wypizdowem i nie było absolutnie żadnej możliwości, coby wrzucić aktualizację. Powyższy pasek poszedł w formie drukowanej w takiej tam, prawda, lokalnej gazecie. Formuła taka jest - dziadki sobie ględzą a bo to między sobą, a to ktoś się nawinie. Tematyka lokalna jak i ogólna, nieważne zresztą... Najważniejsza rzecz to Walenie - są, tak, nie zapomniałem. Tylko jak wspominałem robienie plansz idzie mi dość topornie, więc trzeba trochę poczekać. Szczególnie że teraz chcę na zaś zrobić kilka pasków gazetowych, bo to za niedługo Woodstock (fuck yeah!) i cholera wie, co to może jeszcze wypaść po drodze.

W uchu eksploduje Ska-P, w utworze absolutnie fantastycznym - Cannabis, wersja koncertowa. Co ja mam tu jeszce do dodania? Sadzić, palić, zalegalizować! Niestety, jak to kiedyś śpiewał pan Staszewski "I jeszcze jedno pytanie, miły przyjacielu, czy wóda i papierosy nie uzależniają? Czy nie widać, że jest to jedno i to samo draństwo? Nie, na wódę monopol ma państwo! I dobrze zarabia na tym i się nie przejmuje, że co któryś twój kolega znów się degeneruje. Dzień w dzień, ale to jest legalne, obłożone podatkiem, więc także opłacalne" Smutna prawda. Hipokryzja do porzygania.

 

 

 

26.o6.2o12 Kadra po Euro.
 

Ho ho, ale przerwy było. W najbliższych dniach trochę podciągnę wrzuty, przede wszystkim walenie, które mi leżą i tylko czekają, coby wrzucić na skaner i popastwić się w Photoshopie. To raz. Dwa. Klękajcie narody - papierowe gazety drukują pasztetowe komiksy. A w zasadzie jedna gazeta, o lokalnym polu rażenia, ale zawsze coś. Można sobie poużywać na żagańskim wypiździewie, miłosiernie nam panującym i okolicach. Tylko, żeby jeszcze pieniądze z tego jakieś były. A komiks zainspirowany wczorajszym bełkotem Smudy w telewizorni. Jak ten człowiek mógł z Widzewem mógł takie wyniki osiągać? Chociaż w sumie, z tego co pamiętam, ktoś mądry powiedział, że taką ekipę jak miał Widzew w połowie lat dziewięćdziesiątych, to mogłaby prowadzić równie dobrze jego teściowa. Ech, Majak, Dębiński, Citko, Łapiński, Michalczuk, Szczęsny... Bajka po prostu.

Jakoś niezauważenie do przedwczoraj przeszedł obok mnie fakt, że Offspring wydał był nową płytę. A pamiętać trzeba, że Offspringiem rozpoczałem swoją edukację muzyczną, kiedy koło 93 dostałem oryginalną kasetę Ignition. Tak, to było jeszcze przed Smashem i już absolutnie nie pamietam, skąd mam ta kasetę. W każdym bądź razie, do Dextera i spółki mam ogromny sentyment, ale nowa płyta... No kurwa, proszę! Żadnej spójności, w zasadzie same zapchajdziury. Najlepszym kawałkiem, dla mnie przynajmniej, jest I Wanna Secret Family (With You). Szkoda tylko, że początek zalatuje strasznie Green Dayem (a jak wiadomo, Green Day skończył się na Dookie). A największe kurwawiecotomawogólebyć jest Cruising California. Ja rozumiem, że to niby ma być z przymrużeniem oka, no ale żeby takie coś?! No takie coś? I jeszcze jedno nieporozumienie - nowo nagrana wersja Dirty Magic. Wersja z Ignition ma w sobie to coś, nie wiem co... Ta tu, niby zagrana ostrzej bo tam jedna gitara gdzieś plumka jeszcze, ale te dźwięki takie jakieś sterylne, wygładzone.... Prawda jest taka, że od Americany Offspring nagrywa coraz to gorsze płyty - chociaż Rise And Fall daje radę, a Hammerhead to jeden z najlepszych offspringowych numerów. Szkoda sie tak na drobne rozmieniać.

No a ucho popieszczą Świetliki i Bogusław Linda. Odkurzyłem sobie niedawno Las putas melancólicas i po głowie cały czas mi ta płyta chodzi. Polecam, polecam.

 

 

 

o4.o6.2o12 Przesłuchanie do Pryczy dla Zenka.
 

Pomiędzy Waleniami takie cuś. A kolejne Walenie jeszcze w tym tygodniu, oczywiście, mam nadzieję że najpóźniej w czwartek, piątek. A później to nie wiem jak będzie z aktualizacjami bo wiecie, Euro... Wiem, że teraz ponoć to bardzo modne jest, żeby na prawo i lewo jęczeć, że ma się to głęboko w d...  Ja akurat nie mam tego tam gdzie to teraz mieć wypada i w piątek wraz Pasztetem 2.0 będziemy w telewizorni oglądać międzynarodową zbieraninę kopaczy na ziemi naszej, świętej, prawda, ojczystej...

Ogarniam archiwum, toteż przez jakiś czas będzie niedostępne. Ja wiem - płacz i lament.

Ucho wypieści Charlie Harper z kolegami, czyli UK Subs w kawałku "Keep on running (til you burn)". Tak mieć wiadomo jakiego DeLoreana i przenieść się gdzieś między 1976 a 1981 na wyspy brytyjskie i posłuchać sobie tego na żywo...

 

 

3o.o5.2o12 Dzień, w którym walenie wyszły na ląd 1.
 

Okyrieelejson, w końcu. Pierwsza plansza czegoś, co zagnieździło mi się w głowie podczas jazdy pociągiem na trasie Żagań - Legnica, o nieprzyzwoicie wczesnej porze. Czegoś, co mi tak się ładnie rozrysowało na brudno. I czegoś, przy czym szlag mnie trafia, bo akurat nie potrafię narysować co po niektórych rzeczy tak jak mi się to wyobraziło. Że można niby dać komuś, żeby narysował za mnie? Niby tak. Ale nie chcę. Jest taka stara, dobra punkowa zasada DIY - do it yourself. Mniejsza juz o stronę techniczną. Co do treści to będzie dużo dygresji i dziwnych jazd, ale trzymających się kupy. Aha, i to nie jest tak, że teraz tylko Walenie i nic więcej. No nie. Będą też inne rzeczy pomiędzy kolejnymi planszami. Także trzymać kciuki i w ogóle, nie? Grazie.

Strona ma swój profil na Facebooku. Z powodu różnych dziwnych rzeczy, nie mogę używać tej piekielnej rzeczy na swoim kompie, toteż każdy komiks wrzucam przy użyciu telefonu. Sobie tam wyszukajcie w facebookowej wyszukiwarce profil Pasztet Rysuje i sobie, no nie wiem, dodajcie do znajomych czy co tam się innego z tym robi.

Ucho popieści Brygada Kryzys w kawałku Cosmpolis. Piosenka genialna jak i cała płyta zresztą.

 

 

16.o5.2o12 Zapowiedź waleni.
 

Przede wszystkim przepraszam za przeszło dwutygodniowe nicniewrzucanie . Ale jeśli nie ma nic konkretnego, nie ma sensu robić niczego na siłę, tak? Tak. I teraz słów kilka o waleniach.

Stwierdziłem kategorycznie, że nie mieszczę się w paskach. Tzn. to co mam w głowie jest nie do pokazania w formie pasków. Nie mówię, że absolutnie już pasków nie będzie, ale póki co... No właśnie. Nie mam absolutnie pojęcia, jak zrobić planszę, toteż metodą prób i błędów i mnóstwa wulgaryzmów staram się jednak zrobić to tak, coby miało to ręce i nogi i mile oko łechtało. To raz. A teraz o co chodzi z tymi waleniami. Miałem do wyboru, coby zabrać się za jeden z kilku pomysłów, które mi się w głowie zalęgły i kategorycznie domagają się upublicznienia. Właśnie Dzień, w którym walenie wyszły na ląd, Komiks o patriotyzmie i wreszcie Mbwele Nkeke Zulu, czyli rzecz o czarnoskórych piłkarzach (ale to nie wiem, czy wrzucę bo dośc, hm... kontrowersyjne może trochę być, no... że rasizmem może śmierdzieć i w ogóle). Pierwsza plansza o waleniach niebawem, nie określam ściśle kiedy, bo mogę się nie wyrobic i będzie - jak to zwykł mawiać pewien wykładowca pewnego smiertelnie nudnego przedmiotu - "lypa chyba jaka". Czekać, czekać, czekać.

A, jakiś czas temu miałem okazję weekendowac w Legnicy. Ja byłem święcie przekonany, że Legnica jest równie urocza, co listopadowe popołudnie w Wałbrzychu, a tu takie coś! No wspaniałe miasto; chodzili my, panie, i tak nam oczy chodziły dookoła, o tak, o... Nawet zapomniałem, że panicznie boję się wysokości i dałem się namówić na nocne piwo na dachu bloku. Bardzo, bardzo inspirujący weekend był, tak.

W uchu zawitają Świetliki w utworze instrumentalno - wokalnym pt. "Pogo"

 

 

27.o4.2o12 Przegadana teologia praktyczna
 

No i mniej więcej takie rzeczy dzieją się czasem w mojej głowie, dlatego prawie zawsze przy sobie mam swój kajet. Za jakość przepraszam, ale to specjalnie - chciałem jak najmniej ingerować w to co mi się zrobiło, i dlatego tylko ramki i wstawiony tekst... I ja wiem, że miał być full wypas kolor z Andrzejem i prostytutką - następnym razem.  I w ogóle - w najbliższym czasie poskanuję te kajetowe rzeczy i część z nich pewnie tu wrzucę, a co.

Ucho miźnie Anti-Flag. Nie byłem w zeszłym roku na ich koncercie w Jarocinie, to w tym sobie na Woodstocku posłucham. Klawuśnie... A propos Woodstocku - grajo i śpiewajo Analogsi. Niby fajnie, ale jestem przekonany że pójdą same nowe kawałki plus "Pierdolona era techno". Bo nie spodziewam się, że dla takiej publiki ze sceny polecą "Idą chłopcy", "Hipisi w martensach", "Oi młodzież", "Dzieciaki atakujące policję"... No, ale kto wie... Może. I tym razem na analogsowym koncercie planuje być w pełni sprawny fizycznie - ostatnie pogo kiedy miałem złamany palec skończyło się bardzo boleśnie. Ale było warto.

 

 

13.o4.2o12 Czarno - biała Pani z Urzędu II
 

Zupełnie coś innego niż to, co miało być... Full wypas pasek z Andrzejem i prostytutką w przyszłym tygodniu. Dzisiejszy pasek dedykuję żagańskiemu powiatowemu urzędowi pracy, który do perfekcji opanował sztukę wdupiemamtoizmu. A z rzeczy przyjemniejszych - wielce inspirujący weekend w jakże uroczej Legnicy, który dostarczy do mojego magicznego kajeta wiele nowych pomysłów... Tu takie próbki rzeczy straszliwych, które się tam znajdują (kliknąć w miniaturę coby powiększyć). A pod nimi, jak zwykle, coś do posłuchania.

 

 

 

A dziś uszko posmyra The Breeders. Lata '90 \m/

 

 

o6.o4.2o12 Taniec z gwiazdami.
 

A na końcu się okaże, że to wina Rosjan i Tusku. Tusku, ty łapserdaku, huncwole jeden. I prosze pamiętac o jednym - każdy prawdziwy katolik ma na święta czyste okna. Bo jak nie, to się Jezus zdenerwuje a proboszcz ekskomunikuje. Yo!

Ucho wypieści pan Marcin Świetlicki i jego Świetliki w utworze instrumentalno - wokalnym pt. "Świerszcze". Sam się sobie dziwię, jakim cudem tego typu muzyka przebiła się przez tarczę gitarowego jazgotu okrywającą mój mózg. Tio może wyjaśnić tylko Macierewicz. Antoś - działajże, działaj!

 

 

o2.o4.2o12 Logika i Bonus, czyli co autor miał na myśli.
 

Można się śmiać i szydzić, ale to jest bardzo dobry test - od czasów jeszcze studenckich co jakiś czas robimy sobie takie kontrolne badania w gronie osób piwo miłujących i jak do tej pory żadnemu z nas nie wyszło, że jakiś problem, czy coś... Natomiast bonus. Ostatnio sobie przejrzałem sobie swój kajet z czarodziejskimi rzeczami i oko me napotkało na to coś, zrodzone gdzieś w tłumie na mieszkaniu przy zielonogórskiej Heroinstarsse. Zaintrygowało mnie, co temu sokołu mogło się stać, i co w ogóle znaczyc, że ona topoła sokoła? Do wygrania polonez. 

Ucho zgwałci dziś GG Allin. Pisać o tym panu można długo i namiętnie - powiedzieć o nim, że punk to jakby pochwalić za kulturę, higienę i ogólnie sawłarwiwr. Posiadam dyskografię - teksty o gwałtach, defekacji, dewiacjach i co tam jeszcze fantazja przyniesie. Dość powiedzieć, że stałym elementem koncertów było plucie, sikanie, rzyganie na publikę, przeplatane od czasu do czasu, za przeproszeniem, zesraniem się na scenie, wytarzanie się w tym i, a jakże, rzucenie gównem w tłum. Nietrudno zgadnąc że zadymy na kioncertach były częstym widokiem.  A i okoliczności śmierci są bardzo ciekawe - na jednej z imprez serducho nie wytrzymało nadmiaru prochów i gorzały i sobie przestało pracować. Ale ludzie myśląc że pan GG jest tylko schalny do nieprzytomności robiło sobie z nim zdjęcia i takie tam różne... Dopiero nad ranem. No cóż, bywa. Jak to mówią - punk nie umarł, tylko leży gdzieś najebany.

 

15.o3.2o12 Żydzi.
 

Komiksowa sraczka z aktualizacjami? Poniekąd tak. W przyszłym tygodniu w związku z wydarzeniami różnymi jak i innymi, aktualizacji nie będzie. Toteż teraz dwie na szybko. Komiks zawdzięczamy panu Koterskiemu i aktualnie nadawanemu filmu w TVP 2, co to chrystusy ma w tytule. Znowu się czuję wielce niekomfortowo, jakbym z falą płynął, że lubię filmy Koterskiego. Bo to się taki popularny stał po Dniu Świra. A przecież wcześniej - Dom wariatów, Porno, Ajlawju... No Nic śmiesznego przeca. Tylko Życie wewnętrzne mi nie podchodzi absolutnie. Bab jeszcze nie widziałem. Czekam dnia, aż się Andrzej Kondratiuk stanie popularny aż do wyrzygania. Oby nie. Hydrozagadkę pewnie widział każdy. Ale polecam i Gwiezdny pył, Wniebowziętych, Jak to się robi... A zresztą, kto zna ten zna.

Ucho wyciumkurlają dziś The Gits. Holiday in Maydanek - klawa płyta, solidny oi, ale nie taki ciężki, duszny, jeno niczym jelonek na polanie... No może trochę przesadziłem. I tak dla równowagi daję, bo ostatnio muzycznie było paskudnie lewacko to teraz z drugiej strony zupełnie. Ale to dlatego, że punk nie jest z definicji ani na lewo, ani na prawo. Bo jest taka stara prawda ludowa:  nie masz siły w kroku - znajdziesz ja w punk rocku! I to nawet moje pięcioletnie dziecko wie, rodacy. Enjoy!

 

 

14.o3.2o12 Spalony i jakieś tam drobne zmiany na stronie.
 

Trochę się pozmieniało na stronie, logo szczególnie - teraz o wiele bardziej pasuje do tego co się tu znajduje. RSS za cholerę nie chciał działać, więc poszedł się... No, wiadomo co. A w ogóle, to jakoś piłkarsko się porobiło ostatnio, pewnie przez Euro - smuta się ma dusza, bo biletu nie wylosowała. Ale na jakiś fan zone do Wrocławia się podjedzie, musowo, inaczej być nie może.

Ucho połechce The (International) Noise Conspiracy, szwedzkie grajki, których część we wcześniejszych latach maczała swe szwedzkie łapska w Refused, takim hardcore bandzie, przy którego dłuższym słuchaniu odpadają uszy (czyli coś co lubię w zasadzie). Tyle, enjoy!

 

 

o5.o3.2o12 W lewo i Bonus o krzyczącej dzewiątce

 

Miało to być wrzucone po meczu z Portugalią, ale jakoś tak z poślizgiem... Ale dodatkowo jest bonus - takie duperele mi się robi, jak się czasem wyłączam w towarzystwie. Na początku to nawet ludziom przeszkadzało ("weź mu to zabierz, bo to idiota jest"), ale teraz to nawet na to uwagi nie zwracają. Krzycząca dziewiątka to a propos gry w Rummikuba, kiedy wyszło podejrzenie straszliwego mataczenia. A poza tym nie mam absolutnie nic do dodania... A nie, chociaż w sumie podzielę się komplementem miesiąca, jakeśmy usłyszeli w pewnym zielonogórskim mieszkaniu przy Heroinstrasse: "Wy jesteście gorsi niż zbrodniarze wojenni"

Ucho popieści La Bionda - italo disco, chyba koniec lat siedemdziesiątych. Piosenka zasłyszana w czeskim Radiu Liberec, która od razu zalęgła się w głowach wielu ludzi i od tego czasu jest stałym elementem zbiegowisk towarzyskich. One for you, one for me, one for you, one for me, one for you...

 

 

24.o2.2o12 Żagański I
 

Żagań. Żagań najbardziej lubię, gdy z niego wyjeżdżam. Za rogatkami miasta to kocham go wręcz. Szkoda, że muszę do niego wracać. Paskudny rynek z dziurą pośrodku (dosłownie), jeszcze bardziej paskudny pseudodeptak z milionem banków i sklepów z chińskim badziewiem; za to możemy poszczycić się rekordowym zagęszczeniem wszelkiego typu tanich marketów w centrum i bodajże dziewięcioma domami publiczn... znaczy tymi, no, kościołami.  Na około 26 tysięcy mieszkańców. Pisanie o Żaganiu sprawia mniej więcej taką sama przyjemność jak wsadzanie sobie drutu kolczastego w dupę. O, ale nie, zaraz. Mamy w tej mieścinie coć co nazywa się, uwaga - szlak papieski. Nie wiem co za szaleniec wpadł na pomysł, żeby stworzyć takie kuriozum. Najbliżej Żagania to JP był chyba gdzieś we Wrocławiu... Czyli tak. Przez Wrocław płynie Odra, dopływem Odry jest Bóbr płynący przez Żagań właśnie. Czyli, stąpając po ziemi wrocławskiej JP, dzięki systemowi połączeń rzecznych, był w zasadzie w Żaganiu, ba! Ktoś go ponoć widział jak robił zakupy w Biedronce. Ale moja teorię może szlag trafić, jeśli okaże się, że JP we Wrocławiu nie był. A ów szlak papieski to biegnie ulicami, które kiedyś nosiły nazwę, m.in. Karola Świerczewskiego i Armii Czerwonej. Brawo! Imieniem Największego Polaka Wszechczasów Na Świecie I W Ameryce nazwane są tez rondo i szpital. Pomnika jeszcze nie mamy, ale trzymam kciuki za jego budowę. Nirwana.

Narząd słuchu podrażni dziś Bruce Springsteen.

 

18.o2.2o12 Być jak Whitney Houston.

 

No przepraszam bardzo, ale jak umierał Captain Jack, to takiego żalu w mediach nie było. Eurodance Power! A tak wyglądał pomysł nabazgrany podczas ostatniej posiadówki (zostałem wtedy brutalnie pozbawiony swojego kajeta i cienkopisów, bo się ponoć za bardzo wyłączyłem, pfff...). Ażeby zobaczyć go w pełnej okazałości należy tak po staropolsku, tradycyjnie kliknąć w obrazek.

A dziś uszko pomizia Chumbawamba. Mam takie fale na tą kapelę, słucham sobie,. potem długie miesiące przerwy i znowu trochę posłucham. No, ale prezentowany kawałek wielce klawa rzecz, enjoy!

 

 

11.o2.2o12 Aktualizacja i małe zmiany na stronie.
 

O jejku, jejku. Można sobie wpisywać słodziutkie komcie. I ludziom od razu lżej, Syryjczycy się cieszą, mróz ustępuje, na półki sklepowe wracają butelki o pojemności 0,75 L.

Dziś ucho pomizia kazachski band pt. Adaptacija (Адаптация) w utworze Panki, hoy! Kiepskiej jakości koncertówka z Rock Festivalu w Omsku '99. W ogóle bardzo lubię punkowych grajków z przedziwnych zakamarków świata, typu wspomniany Kazachstan, Estonia, Węgry, Chorwacja, Peru, Meksyk, Argentyna, Rosja, Japonia.... Ekstremalnym przeżyciem jest południowokoreański hardcore RUX, podejrzewam że Szatan sobie tego słucha w czeluściach piekielnych. No. Tyle, ciao!

 

o2.o2.2o12 Przegadany komiks o gastrofazie.
 

Gastrofaza wyzwala w człowieku moce i umiejętności, których by się po sobie wcześniej nie spodziewał. Zrobić pyszne danie z przyprawy do gyrosa, makaronu i cebuli? Żadne problem. Kapusta pekińska z ketchupem? Pychota! Ciasteczka z suchego chleba, cukru i fusów po kawie? Orgazm dla podniebienia. Kiedyś wydam na profesjonalnym DVD cykl programów pt. "Kuchnie świata naszych czasów", wstrząsające ekscesy kulinarne rejestrowane na przestrzeni ostatnich kilku lat z udziałem moim i innych osobników. A to z kebabem... To jest poezja jak się czasem dzwoni do punktów masowego żywienia, celem zamówienia owego. Np. niedawna rozmowa na lini mieszkanie przy zielonogórskiej Heroinstarsse (H) a pizzerią Mafia (M) (mniej więcej tak to szło)

H: A czy do tych kebabów, to mogłaby pani tak dać jeszcze trzy takie suche buły?

M: Jak dać... Ja nie mogę tak bułek tych dawać na prawo i lewo...

H: No ale trzy, kupić możemy...

M: Ale tu szef obok mnie stoi, nie mogę.

H: A ile taka bułka kosztuje, mniej więcej?

M: No ja wiem, z dwa złote...

H: Czyli to sześć złotych by było, ale zapłacimy pięć, bo to jak się w hurcie bierze, to zawsze taniej jak w detalu, prawda?

M: (....)

Ostatecznie buł nie było, skąpcy podli.  Ucho mizia J.M.K.E. jeszcze radzieckie, chociaż estońskie, enjoy!

 

 

23.o1.2o12 ACTA, bo to teraz na topie.
 

Siusiok wi co to będzie. Mniej więcej co kilka lat pojawiają się jakieś próby cenzury Internetu, i jak dotąd nic z tego nie wyszło. No, i to wszystko wina Tuska! A jak nie Tuska, to Kaczyńskiego! Na pewno ręce w tym maczali Rosjanie, lobby gejowskie, przemysł pogardy, podziemie aborcyjne, postkomuniści, Jerzy Urban, układ, szara strefa, łże-elity, wykształciuchy, smoleńskie brzozy, PZPN i Al Kaida. Zdelegalizować wszystko. Jak się wszystko zdelegalizuje, to nie będzie niczego, tylko święty spokój.

Pieści ucho pan Staszewski. Przez ostatnie dni przekonuję do Baru la Curvy. Jeśli chodzi o nutę - nic do zarzucenia, bo bele kto tam nie gra. Tekstowo - tak sobie. Plamom na słońcu daleko do Jeszcze Polska... A, zresztą, nie chce mi się tu pisać. Większiość polskich grajków to się nawet do jego poziomu nie zbliżyła, taka prawda, zaświadczą to księża palcami swemi. Gdy byłem młodszy byłem bardziej beztroski - nie lubię juz Polski. Enjoy!

 

 

12.o1.2o12 Kryzysowa sześcioplanszówka.
 

Pierwszy raz coś takiego zrobiłem. Nie wiem, co mnie naszło. No, w sumie kiedy pewnego ranka ucho me usłyszało, że Kim Dzong -  Najdroższy Przywódca, słońce Korei i inne miłe epitety, raczył był paść na zawał i dokładnie w tym samym dniu w powiecie żagańskim spadł śnieg - symbolicznie bo symbolicznie, ale jednak, to nie był przypadek. Coś trzeba było. Coś. I to coś w dniu dzisiejszym wrzucone zostało na stronę.

PS. Captain Jack w dalszym ciągu nie żyje, w sklepach cukier jest. Znaczy będzie wojna. Bo przed wojną wungiel tyż był. A cukier i węgiel to w zasadzie to samo, jeno insza kaloryczność. Ucho mizia Suede. O jak ja lubię brytyjskiego rocka tak do połowy lat dziewięćdziesiątych - Pulp, Blur, Oasis, Suede... Bo teraz to wszędzie jakieś indiecioty wszędzie...

 

 

11.o1.2o12 Pierwszy wrzut w nowym roku.
 

Ostatnio przypomniały mi się czasy, w których nawet chujowa muzyka była fajna. Na 100 piosenek 100 ma niemal identyczny bit, identyczną strukturę i identyczną tematykę. Cudne i piękne. Bo kto nie zna Dra Albana, Haddawaya, E Rotic czy inne La Bouche. I większość tych wspaniałych doznań muzycznych jest pochodzenia niemieckiego. Jak nie Wehrmachtem, to muzyką Niemcy podbiły Europę w latach 90 tych. No, były jeszcze wynalazki szwedzkie, holenderskie czy włoskie, ale najwięcej tego wyszło z Niemiec. I dzięki temu jest co słuchać pijąc piwo i grając w Rummikuba. Coś o eurodance na pewno jeszcze będzie wrzucone na stronę, bo ostatnio jest to leitmotiv zapisów w kajecie. Tyle

PS. Cukru w sklepach w nowym roku nie brakło. Kamień z serca. Ale i nawet dwadzieścia kilo białego kryształu nie osłodzi mojego wielkiego smutku, kiedy dowiedziałem się, że Captain Jack nie żyje. Od kilku lat w dodatku.

Dziś pieści ucho Mudhoney.

 

3o.12.2o11 Komiks, bonus i trochę pierdołów do czytania.
 

Rzeczy z kajeta nabazgrane z okazji meczu Legii (tfu!) z PSV i rozgrywanych równocześnie mistrzostwach wszechświata i powiatu żagańskiego w remika. Zawsze coś się z tego wybierze, tu akurat zauroczył mnie autyzm, rzyć i porno z NRD. Kiliknąć to się powiększy. A, następny komiks pewnie w przyszłym tygodniu coś. Miłego nowego 2012 - żeby z okazji końca świata i ogólnej apokalipsy nie zabrakło w sklepach cukru. Howgh!

Jeśli ktoś spać po nocach nie może bo zastanawia się jakież to rzeczy Pasztet dodaje do ulubionych na You Tube, to tu oto podrzucam link do swojego kanału.

 

18.12.2o11
 

Nie mam absolutnie nic ciekawego do napisania. Howgh!

 

 

13.12.2o11
 

Po przerwie technicznej, komiksy wracają. Tzn. dziś to bardziej taki bonus, komiks będzie w okolicach piątku. Za dużo rzeczy na raz zacząłem robić co mogło skończyć się jedynie megaopóźnieniami na wszystko (tak, komiks na bitwę skończon będzie do końca tygodnia). A co poza tym? Facebook mi padł, a ściślej rzecz biorąc, małżonka ściągnęła na peceta tego cholernego wirusa z FB. Niby usunąłem to gówno, ale stronę FB mam zablokowaną. Co potwierdziło słuszność mojego olewczego stosunku do tejże strony i traktuję ją li tylko jak Lenin zachodnich intelektualistów, zafascynowanych subtelnościami systemu sowieckiego - jako pożytecznych idiotów. W planach mam formata, toteż jeszcze w grudniu profil powinien być aktualizowany. To tyle a propos strony. A nie, jeszcze jedno - RSS działa, toteż śmiało można sobie subskrybować kanał

Dokonałem rzeczy heroicznej. Obejrzałem dwie części "Ludzkiej stonogi". Jedna po drugiej. Mój mózg jest zgwałcony, i już nic nigdy nie będzie takie jak kiedyś.

Ciao!

 

21.11.2o11
 

Było tak, potwierdzą to księża palcami swemi. Chyba trochę dziecko skrzywiłem, ale duma mnie rozpierała kiedy siedząc w punkcie masowego żywienia, zwanego potocznie pizzerią, w oczekiwaniu na jadło, w tle leciała jakaś eremefowska sieczka, Celine Dion zdaje się. I z ust potomka mego padły takie oto słowa: nie lubię tej muzyki, nie podoba mi się. Za mało punkowa.

 

15.11.2o11 Aktualizacja na stronie, komiks później.
 

Archiwum działa! Tak jest. Ludzie mdleją, bydło klęka, cuda cuda ogłaszają. Póki co możecie sobie przejrzeć 97% czegoś, co najstarsi górale poznali i pokochali w latach 2005-2008. Żłoby Fotelowe, czyli świat z perspektywy fotela. Tak brzmiała pełna nazwa tego prawiekomiksowego tworu. Od bazgrów straszliwych do tych znośnych dla oka. W pewnym momencie formuła Żłobów się wyczerpała i... Ale w sumie nie do końca, bo pojawiają się czasem tu i ówdzie. Życzę miłych, organoleptycznych tortur podczas lektury. Enjoy! 

 

13.11.2o11
 

Bitwy komiksowe wróciły jakiś czas temu. A że w BK tłukę się od pierwszej edycji (którą wygrałem, a co, chwalić się można) więc i ja w najbliższym czasie będę mieć mordobicie. Nie powiem z kim i na jaki temat, ale zapewne będzie klawo jak cholera, jak mówił, zdaje się, Benny z gangu Olsena. Albo to Kjeld był? Nieważne. Następny komiks w tygodniu, pewnie to środa będzie. A, jeszcze jedno. Przez jakiś czas profil na FB nie będzie aktualizowany z przyczyn o których nie chce mi się tu teraz pisać.

W Muzycznym Kąciku Sołtysa Małp Guitar Gangsters. <onomatopeja klaskania>

 

 

o9.11.2o11
 

W Zielonej Górze będąc ostatnimi dniami, w drodze do akademika widzielimy z kumplem hipsterów. I to nie bele jakich! Na oko siedemdziesięcioletnie dziadki, uchlane niszowymi nalewatorami wspięli się na absolutne wyżyny szczerego nonkonformizmu - użyli chodnika w charakterze wygodnego łóżka i smacznie spali pod sklepem. Bo używanie chodnika do chodzenia jest mainstreamowe.

Uwaga, będzie przykład towarzyskiego savoi... savav... savua... sawłarwiwru. Mam czasami tak, że gęba mi się nie zamyka i nie daję nikomu dojść do słowa, toteż ucho me w pewnym momencie uchwyciło takie oto słowa skierowane ku mnie: Pasztet, weź idź do kuchni nagotować ziemniaków i poczekaj tam aż ostygną. Epickie.

Kolejny wrzut na stronę w piątek, ewentualnie w sobotę.

 

o2.11.2o11
 

Już widzę te protesty trawożerców pod domem. Komiks dodałem, pomimo szalonych rzeczy jakie wczoraj wieczorem miały miejsce, to co zrobiłem było wręcz szokujące, tak straszliwie nieprzewidywalne, że... Aż słów mi brak. Otóż po 17 sezonach prowadzenia Lechii Gdańsk w Football Managerze 2010, złożyłem rezygnację z funkcji menagera. Szok, niedowierzanie. 13 tytułów mistrzowskich, dwa razy półfinał Champions League, zwycięstwo w finale Ligii Europy, rekord transferowy Ekstraklasy - 12 milionów dolców za pomocnika kupionego kilka sezonów wstecz z ligii irlandzkiej za około 30 tysięcy... Jak ja uwielbiam Football Managery (a wcześniej Championship Manager). Uzależniłem się w pierwszej klasie ogólniaka, czyli w czasach kiedy po Ziemi ganiały dinozaury. No tak, wspomnień czar. Tyle. Przy FB ciągle grzebię, ale chyba coś ogólnie się pieprzy bo w ustawienia konta wejść nie mogę. Ku chwale ojczyzny!

 

31.1o.2o11
 

W środę, albo i nawet jeszcze we wtorek, wrzucam kolejną rzecz. To raz. Dwa - zacząłem się bawić w FB. Nie, inaczej. Nie ja, tylko strona. Idę z falą i jak większość komiksów założyłem profil dzieła w tymże przybytku. Póki co ogarniam co tym można zrobić, te wszystkie 'lubię to' i likeboxy...

Szałowe hasło reklamowe: Metoda na głoda - cebula surowa.

Tyle na dziś, ciao.

 

2o.1o.2o11 Komiks, Cool Kids i Melina.

 

Bada-dum-psh!

W ręce me wpadła nowa płyta Cool Kidsów. Fundamentalne pytanie: dlaczego? Jak usłyszałem singiel "Plan ewakuacji" to jak najbardziej, klawy kawałek. Ale 13 kawałków w takim klimacie na jednej płycie nie jestem w stanie ogarnąć. Do "Afterparty" też długo podchodziłem ("Mamo, mój komputer jest zepsuty" spowodowało trwałe blizny na moich zwojach), ale jednak jakieś gitarowe pierdolnięcie było. Toteż "Plan ewakuacji" jest zdecydowanie nie cool. Chociaż kto wie, może się przyzwyczaję, może polubię...

Chwalę się. Tak, chwalę się pewnym miejscem. Miejsce, które jest obiektem zazdrości połowy ludzkości,  odwiedzane przez różne nacje (i Francuz, i Rosjanka z samego Władywostoku, zastanawiam się czy kiedyś jakiegoś Litwina nie było...) Poczęte w roku 2003. Miejsce historyczne. Przedsionek raju. Tak, możecie zazdrościć.

 

17.1o.2o11 Aktualizacja.

 

Bą żur. Były problemy techniczne (nie mogłem się zalogować, coby wrzucić aktualizację na serwer. Dlaczego? A tego to nawet najstarsi górale spod samego Szczecina nie wiedzą). Ale jest oto. W związku z tym opóźnieniem, w tym tygodniu spodziewać się można jeszcze jednej aktualizacji. To sprawa numeros unos.

Na załączonym obrazku widać kontynuację mojego specyficznego poczucia humoru, którego przenoszenie na kartki papieru sprawia mi cholernie dużo radochy. No i mniej więcej w tym stylu trzeba się spodziewać większości komiksów, tudzież rysunków. Raz to w kolorze, raz czarno-białe.

Coś do posłuchania i obejrzenia. Pomimo mojego zdecydowanie punkowego zacięcia muzycznego, czasem wybiegnie mi się w inne klimaty. Takoż i oto poniżej Buffalo Springfield "For What It's Worth". Smacznego.

 

 o7.1o.2o11. Komiks + Bonus.

 

Mam taki kajet. W tymże kajecie, który staram się mieć zawsze przy sobie, notuję/rysuję komiksy/pomysły. Dużo się tego zebrało przez te kilka miesięcy. A mieć go muszę, bo gdy bywam czasem w lepszej rzeczywistości odczuwam nieodpartą chęć zajęcia czymś rąk. Mógłbym oczywiście dokonywać rzezi siekierą, ale to jednak kajet i cienkopis w pełni zaspokajają moje najdziksze rządze. 90% rzeczy z kajetu znajdzie się na tej oto stronie, m.in. komiksy o Kucharzu Andrzeju, Człowieku Dupie, Zniesmaczonym kocie Pufie (to takie niby-serie). Ale i tez dużo pojedynczych rzeczy, o których w swoim czasie. A co z pozostałymi 10%? No to to się nie nadaje do publikacji. To znaczy, jeśliby ktoś wyjątkowo pragnął poznać zasady nowej towarzyskiej gry pt. Sodoma Racer albo co kryje się pod określeniem "pociumkurlaj mój dzwoneczek" w relacji rolnik - bydło rogate, to ja mogę mejlem, na GG... Kajet jest szczególnie potrzebny, kiedy wizytuję dwa miejsca: najprzedniejszy lokal powiatu żagańskiego, czyli Melina oraz pewne mieszkanie przy zielonogórskiej tzw. Heroinstarsse. Tam aż się roi od muz. Za co niniejszym dziękuję, wy muzy.

Zacząłem odpicowywać swój kanał na You Tube, bo się chciałem pochwalić wstrząsającą produkcją filmową pt. Windykator, przy której kręceniu było okrutnie dużo radochy a w której to wcieliłem się w postacie Żyda Rebbego oraz Mariana "Muska". Kiedyśmy to popełnili? Będzie gdzieś trzy lata wstecz. Ale film mi z sieci kumpel usunął, a nie mam swojej kopii. Szkoda, bo dzieło poraża swoim rozmachem - ze 20 osób w sumie, pościgi Fiatem Punto ulicami Zielonej Góry, robienie z siebie idiotów w McDonaldzie... Klawo było. Jak znajdę to się pochwalę. Bo Pasztet z pejsem to widok bezcenny.

Kanał RSS coś się psuje i nie mam w sumie pojęcia czy to to działa w ogóle.